Po przeczytaniu pierwszych kilkunastu stron skojarzyłem ich treść z obrazem Jana Matejki „Stańczyk udający ból zębów”. Słynny, mądry błazen chodził po ulicach Krakowa udając ból zębów. Każdy spotykany mieszczanin doradzał mi jakieś panaceum na tę dolegliwość. Błazen oznajmił królowi, że Kraków jest miastem lekarzy. Autorka w pewnym stopniu pełni rolę Stańczyka, ale nie udaje cierpiącej z powodu próchnicy, nieprawidłowego zgryzu, źle wykonanego leczenia kanałowego lub innych rozlicznych powodów bólów uzębienia. Rozmawia z fachowcami o kiepskim stanie polskiej stomatologii, o blaskach i cieniach tego zawodu. Starsi czytelnicy mają okazję przypomnieć sobie, co przeszli od pozbycia się „mleczaków” do hollywoodzkiego uśmiechu i zafundowaniu przez NFZ protezy, która źle dopasowana może być obrazem „opadania szczęki”, niekoniecznie z powodu wielkiego zdziwienia lub strachu. Cierpiący z powodu chorych zębów ma też inne wyjście- jeśli nie śpi na pieniądzach- może wziąć kredyt i zafundować sobie nawet złote zęby.
Trudno jest określić czym jest „Kanał”. Cyklem reportaży, rozmów z dentystami, czy skryptem dla studentów stomatologii, a może poradnikiem dla młodych stażem rodziców, których pociechy zawsze będą się bać usiąść na fotelu i okazywać przerażenie na widok unitu za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Powinni go przeczytać przede wszystkim stomatolodzy wszelkich specjalności jak też pacjenci, którzy chcą żyć zdrowo, bo chore zęby są powodem wielu schorzeń, co wynika z lektury tej książki.
Edward Dziaduła DKK Cieszanów