„Drzazga” to reportaż, w którym dominują przypisy i cytaty różnych dokumentów . Wprawdzie autor wymienia poprzedników, którzy zajmowali się tematyką zbrodni popełnianych przez Polaków na Żydach począwszy od okresu przedwojennego aż do pogromów po II wojnie światowej, ale w miarę zagłębiania się w lekturze odnosi się wrażenie, że M. Tryczyk chce pokazać, że wie więcej od innych, jest bardziej dociekliwy, jego rozmówcy są bardziej autentyczni. Terenem jego kwerendy jest Podlasie, a informatorami są mieszkańcy wsi i małych miasteczek. Pokazuje ich jako osoby, które albo nic nie wiedzą, albo najchętniej chciałyby zapomnieć o tym co działo się na terenie ich zamieszkania. Daje do zrozumienia, że oni nie chcą prawdy znać, ani – jeśli ją znają- o niej mówić. Uważa, że skoro on odkrył i ujawnia dramatyczną prawdę o postępowaniu swego dziadka, to powinni to uczynić inni.

Debiut młodej pisarki (w roku wydania tej powieści miała 36 lat) był udany. Powieść przetłumaczono w 20 krajach, książka posłużyła też do nakręcenia mini serialu telewizyjnego. Czym zasłużyła na takie zainteresowanie? Fabułą, doborem i kreowaniem bohaterów, aktualnością tematyki, egzotyką przyrody australijskiej? Z pewnością wszystkie wymienione elementy złożyły się na poczytność tej powieści mającej po trosze cechy powieści obyczajowej i romansu z dużą dozą egzotycznej flory.

Czytelnik nie jest krytykiem literackim i nie szuka w książce kanonów klasycznej powieści. Chce wyrazistych i różnorodnych bohaterów, ich mocnych przeżyć. Szczególnie młody pasjonat książek pragnie dojrzeć w nich wzorzec postępowania. Ta powieść spełnia w zupełności oczekiwania czytelników, wydawców i filmowców.

  Książka zawiera kilkanaście reportaży, każdy z nich poświęcony jest innej kobiecie. Wydaje się na pozór, że jeśli kobieta pisze o kobietach, recenzje  piszą tylko kobiety, to mężczyzna nie powinien zabierać w tej materii głosu, bo nigdy nie zajdzie w ciążę i nie urodzi dziecka. Myślę, że autorka jednak nie pisała tej książki z myślą wyłącznie o kobietach. Zapewne chciała, aby jej reportaże poruszyły serca i umysły szczególnie mężczyzn. Nikt w Polsce nie może być obojętny wobec wzrastającego z roku na rok niżu demograficznego. Autorka „Znikając” pokazuje, że władze na wszystkich szczeblach, dyrektorzy szpitali i klinik nie zawsze należycie dbają o kobiety w ciąży, o wszystkie urodzone dzieci, szczególnie o te z niepełnosprawnościami. Książka jest oskarżeniem rządzących, którzy uznają, tzw. że 500 +, a obecnie 800+ spowodują wzrost dzietności i zapewnią materialny komfort wychowania. Przeżycia kobiet ukazane w tym zbiorze reportaży korespondują z przekazami środków audiowizualnych o śmierci kobiet rodzących w szpitalach, gdzie powinny czuć się bezpieczne o swoje i dziecka życie. Anna Dudek nie daję recepty co należy zrobić, aby bezpiecznie rodziło się więcej dzieci. To wynika z przeżyć kobiet ukazanych w książce.

Trzymam się zasady, że nie zapoznaję się z recenzjami książek, które aktualnie czytam. Nie chcę się uprzedzać, dostosowywać swojej oceny do poznanych wcześniej innych recenzji. Autor w Posłowiu informuje czytelnika, że ta książka jest jego fantazją, opartą na rzeczywistych elementach, jakimi są zbudowane przez Niemców w latach 1943 – 1945 podziemne tunele w Górach Sowich. Wymieniane miejscowości też istnieją. Reszta, czyli bohaterowie, ich przeżycia, fabuła są wymysłem autora. Ma do tego prawo, tylko powinien się zastanowić, jak tę „cegłę” zdoła przeczytać czytelnik nawet z wyrobionym zmysłem do fantazjowania. Na małej przestrzeni istnieje kilka światów, dzielą je linie czasu, wyznaczane są trajektorie. Walczące ze sobą grupy osób posługują się tajemniczymi akcesoriami np.: kontrolerem, Dzbanem, mówią o czarnej dziurze, autowagonach, telefonach bez ładowania, misji Białego Pająka. Bohaterowie miewają nie tylko jedno życie, spędzają je na ciągłej walce z tajemniczymi siłami i osobami.

 

     Jest to książka o ukraińskich kobietach w różnym wieku, od kilkuletniej dziewczynki  do prawie stuletniej nestorki rodu. Prym wiodą trzy spokrewnione ze sobą wyzwolone dziewczyny, które w ciągu trzymiesięcznych wakacji dokonują wielu zmian zarówno w swoim życiu jak i środowisku, w którym na krótki czas się znalazły. One decydują  o kolejnych małżeństwach i nieformalnych związkach. Ich partnerzy to nie tylko Ukraińcy, jest tam też Japończyk  i Irlandczyk . W ich działaniu jest wiele  przypadkowości i podejmowania decyzji pod wrażeniem chwili. Oprócz więzów rodzinnych łączy ich  dom, w którym mieszkały trzy pokolenia. Jedna z nich wyraża to w swojej wypowiedzi: Jest wiele  miejsc, w których stoją ich domy, ale nie ma  drugiego takiego, do którego  wszystkie wracają. W tym  domu zawsze czeka na nich babcia, która akceptuje – nie zawsze rozsądne- ich poczynania.